Dzisiaj opowiem Wam o pewnej kobiecie. Kobiecie, która
inspiruje tysiące ludzi na świecie i swoją postawą dodaje im otuchy i wiary w
siebie. Ale żeby nie było tak słodko, ta sama osoba wywołuje lawiny hejtu.
Każde jej zdjęcie zbiera wiele negatywnych, wręcz agresywnie i chamsko
nacechowanych komentarzy. Ona jednak dalej robi swojei twardo idzie przed
siebie!
Mowa o Tess Holliday, amerykańskiej modelce plus size, którą
miałam przyjemność spotkać osobiście.
A jak Tess zaistniała w mojej świadomości?
Otóż, nie jest tajemnicą, że codziennie czytam Pudelka. Nie jest ważne, co tam w polityce; ważniejsze, co tam u naszych gwiazd i gwiazdeczek ;) I tamże, dość już dawno temu, ukazał się artykuł o Tess właśnie. Dziewczynie, która ani ciała, ani wzrostu modelki nie ma. Za to ma ciekawą twarz, błysk w oku i niesamowity sex appeal. Pod artykułem rzecz jasna pojawiła się tona negatywnych komentarzy, że co wy pokazujecie, że świnie powinno się trzymać w chlewie, a nie pokazywać światu itd. i jeszcze mocniej. Tak było na polskim podwórku, a na światowym wcale nie jest inaczej. Tymczasem Tess odważnie pozuje w sexownej bieliźnie, dumnie pokazuje swój cellulit i wałeczki, cieszy się miłością przystojnego męża i dwójką zdrowych, ślicznych dzieci.
Otóż, nie jest tajemnicą, że codziennie czytam Pudelka. Nie jest ważne, co tam w polityce; ważniejsze, co tam u naszych gwiazd i gwiazdeczek ;) I tamże, dość już dawno temu, ukazał się artykuł o Tess właśnie. Dziewczynie, która ani ciała, ani wzrostu modelki nie ma. Za to ma ciekawą twarz, błysk w oku i niesamowity sex appeal. Pod artykułem rzecz jasna pojawiła się tona negatywnych komentarzy, że co wy pokazujecie, że świnie powinno się trzymać w chlewie, a nie pokazywać światu itd. i jeszcze mocniej. Tak było na polskim podwórku, a na światowym wcale nie jest inaczej. Tymczasem Tess odważnie pozuje w sexownej bieliźnie, dumnie pokazuje swój cellulit i wałeczki, cieszy się miłością przystojnego męża i dwójką zdrowych, ślicznych dzieci.
Do tego, całkiem niedawno wydała książkę. Szczerze, nic o
niej nie wiedziałam, i gdyby nie Jonatan i jego zadanie specjalne, że marzy mi
się niespodzianka, pewnie jeszcze bym tego tytułu nie odkryła. Biedak stresował
się, czy prezent mi się spodoba, a z drugiej strony był praktycznie pewien, że
będę historii Tess zwyczajnie ciekawa. I się nie pomylił. Książka pękła w
weekend.
Można by pomyśleć, że ot kolejna celebrytka wydała niewiele
wartą książkę o niczym. Tess jednak szczerze do bólu opisała swoje życie.
Nadając książce przewrotny tytuł „The Not So Subtle Art of Being a Fat Girl”
(Niezbyt subtelna sztuka bycia grubą dziewczyną), jakby dodatkowo podkreśliła znaczenie walki,
jaką stoczyła z samą sobą i światem. Od nieakceptującej siebie, poniżanej w
szkole nastolatki, do silnej, realizującej swoje marzenia, świadomej kobiety.
Czy książka mi się podobała? Bardzo! Może nie wszystkie
wybory życiowe Tess bym pochwaliła, lecz z pewnością jej pęd do działania i upór
w dążeniu do realizacji marzeń chciałabym przeszczepić na swoje życie. Może
czas coś zmienić? Może czas spróbować pójść inną drogą? Tym bardziej, że mam z
Kim, że mam pewność, że ten Ktoś będzie mnie wspierał w każdej decyzji, że
będzie dawał mi przysłowiowego kopa do dalszego działania.
W czasie lektury w głowie kołatała mi się jeszcze jedna refleksja.
Jakie ja miałam szczęście w życiu. Od zawsze byłam i jestem duża, a jednak
ominęła mnie w życiu fala poniżeń z tego powodu. Nawet będąc dzieciakiem, uniknęłam tego w szkole. Dlaczego? Pewnie
dlatego, że od zawsze byłam silna, że Rodzice zaszczepili mi poczucie własnej
wartości, że pokazali, jak wlaczyć o swoje i być nieustępliwą. Może zwyczajnie
nikomu w życiu nawet nie pozwoliłam siebie poniżać. Czy jestem twarda? Nie! Ale
silna na pewno i tego będę się trzymać!
Ale dość tej prywaty!
Nie dość, że książka mi się podobała, to jeszcze nadarzyła
się okazja, żeby spotkać się z Tess Holliday osobiście. W księgarni, o której
już kiedyś Wam pisałam – Waterstones przy Piccadilly Circus, w zeszły
poniedziałek odbyło się spotkanie autorskie. Grzecznie się na nie udałam.
Posłuchałam westchnień nastolatek, jaka to Tess jest cudowna, doceniłam jej
odwagę w stroju, w którym zaprezentowała się czytelnikom, usłyszałam przemiłe
komplementy z ust męża Tess i jej samej na temat mojego stylu i wskazówkę, by
może zająć się modą ;) (kto wie?!), otrzymałam dedykację w moim egzemplarzu
ksiązki oraz dodatkowo poprosiłam jeszcze o autograf dla Was J Bo chciałabym bardzo,
aby jeden egzemplarz powędrował właśnie do Was. Żeby lektura tej książki może
jeszcze kogoś zainspirowała do zmian, może dodała pewności siebie, albo
zwyczajnie dała radość chwili relaksu z książką.
Dlatego ogłaszam KONKURS! Tym razem na Instagramie. Wystaczy
dodać zdjęcie oznaczone hasztagiem #instapozytywniezlondyneczka, które kreatywnie prezentuje
Wasz pozytywny stosunek do siebie samych oraz rzecz jasna, śledzić mój profil:
londyneczka.
Konkurs trwa od dzisiaj 15 września, do niedzieli 24 września, do godziny 12:00. Regulamin poniżej.
Konkurs trwa od dzisiaj 15 września, do niedzieli 24 września, do godziny 12:00. Regulamin poniżej.
ZAPRASZAM SERDECZNIE!
PS. Książka jest oczywiście po angielsku, ale nie bójcie
się. Jest napisana naprawdę prostym, przystępnym językiem.
<<< REGULAMIN KONKURSU #instapozytywniezlondyneczka>>>
1. Aby wziąć udział w konkursie należy:
- posiadać konto na
Instagramie
- obserwować profil Londyneczka na Instagramie: https://www.instagram.com/londyneczka/
- wstawić na swój profil zdjęcie kreatywnie pokazujące Twój pozytywny stosunek do własnej osoby, oznaczone hasztagiem #instapozytywniezlondyneczka (czytaj: insta pozytywnie z londyneczką ;))
- obserwować profil Londyneczka na Instagramie: https://www.instagram.com/londyneczka/
- wstawić na swój profil zdjęcie kreatywnie pokazujące Twój pozytywny stosunek do własnej osoby, oznaczone hasztagiem #instapozytywniezlondyneczka (czytaj: insta pozytywnie z londyneczką ;))
2. Każda osoba może
dodać maksymalnie 3 zdjęcia konkursowe. Liczą się WYŁĄCZNIE zdjęcia
opublikowane na Instagramie i oznaczone wyżej wskazanym hasztagiem. Nie liczą się odpowiedzi przesłane drogą
mailową, ani pozostawione na blogu, czy fanpagu na FB.
3. Spośród wszystkich prawidłowo zgłoszonych zdjęć, wskażę jednego zwycięzcę, który otrzyma egzemplarz książki Tess Holliday z autografem. Nick zwycięzcy ogłoszę na moim Instagramie, fanpage'u na FB oraz na blogu.
4. Konkurs trwa od 15 do 24 września 2017, do godziny 12:00. Wyniki zostaną ogłoszone tego samego dnia.
5. Zwycięzca ma 2 dni na skontaktowanie się w wiadomości prywatnej na Instagramie, FB lub mailowo celem podania adresu - po upływie tego czasu i braku kontaktu nagroda przepada, a ja wybieram kolejną osobę.
6. Udział w konkursie mogą brać osoby pełnoletnie. Osoby które nie ukończyły 18. roku życia przed wzięciem udziału w konkursie muszą otrzymać zgodę rodziców lub opiekunów.
7. Uczestnicy konkursu
wyrażają zgodę na wykorzystanie zdjęć konkursowych przez organizatora celem
podsumowania konkursu i akcji #instapozytywniezlondyneczka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz